Mój sposób myślenia

Uzależniony od szczęścia. Zaprogramowany na sukces.

FASTLANE – czyli jaki biznes prowadzę

Każdy, kto tylko myślał o swoim biznesie zastanawiał się często co zrobić, aby właśnie jemu się udało. Wielu sięgało po książki biznesmenów jak Trump, bądź biznesmenów jak Kiyosaki. To czy otworzysz dobry biznes zależy głównie od Ciebie, nie od tego jakie dofinansowanie otrzymasz bądź jaką mądrą radę przeczytasz w „Bogaty ojciec, biedny ojciec”.

Ja po 5 latach prowadzenia biznesu zajmującego się marketingiem internetowym mogę stwierdzić z doświadczenia, że aby biznes osiągnął sukces należy spełnić 5 arcyważnych zasad, nazywanych przez MJ DeMarco przykazaniami:

PRZYKAZANIE POTRZEBY

„Dziewięćdziesiąt procent nowo założonych firm upada w ciągu pierwszych pięciu lat i wiem, dlaczego tak się dzieje. Upadają, ponieważ nie przestrzegają przykazania potrzeby.

Biznes zbudowany na słabych fundamentach zawali się. Fundamenty z piasku sprawiają, że domy się walą. Firmy, które naruszają przykazanie potrzeby, albo należą do grupy 90 proc., które upadną, albo maskują pracę. Siły grawitacji nie można lekceważyć; przesłanie biznesu, który odnosi sukces, jest proste, a mimo to właściciele firm często o nim zapominają: Wygrywają firmy, które zaspokajają potrzeby. Wygrywają firmy, które oferują wartość. Zyski przynoszą firmy, które rozwiązują problemy. Samolubne, narcystyczne motywy nie tworzą dobrych, długoterminowych modeli biznesu.

Pomyśl nad celami przedsiębiorstw. Po co istnieją firmy? Aby zaspokoić samolubne pragnienie robienia „tego, co lubisz”? Aby zaspokoić Twój apetyt na bogactwo i wolność finansową? Nikt tak naprawdę nie dba o Twoje pragnienia, marzenia i pasje oraz Twoje powody chęci zostania bogatym. Nikogo nie obchodzi, dlaczego chcesz mieć Ferrari i udowodnić rodzicom, że się mylili. Nikt nie dba o to, że korporacyjna rzeczywistość Ameryki wprowadziła Cię w błąd. Nikogo to nie obchodzi! Świat jest samolubnym miejscem, w którym wszyscy mają gdzieś Twoją motywację do wjazdu na szybki pas. O co w takim razie dbają ludzie?

Ludzie zwracają uwagę na to, co Twój biznes może dla nich zrobić i jak może im pomóc. Co oni będą z niego mieli? Czy rozwiąże on ich problemy? Czy ułatwi im życie? Zapewni schronienie? Zaoszczędzi dla nich pieniądze? Nauczy ich czegoś? Sprawi, że coś poczują? Powiedz mi, dlaczego, na Boga, powinienem dać Twojej firmie pieniądze? Jaką wartość wnosisz do mojego życia? Spójrz ponownie na podział na producentów i konsumentów. Konsumenci są samolubni. Chcą wiedzieć, „co będą z tego mieć”. Aby odnieść sukces jako producent, wyrzeknij się własnej samolubności i reaguj na samolubność innych.”

PRZYKAZANIE WEJŚCIA

„Przykazanie wejścia głosi, że w miarę obniżania się barier wejścia na drogę biznesową, efektywność tej drogi spada, a konkurencja znacznie się wzmacnia. Wyższe bariery wejścia oznaczają mocniejsze i potężniejsze drogi, z mniejszą konkurencją i mniejszą potrzebą bycia wyjątkowym. Biznesy o niskich barierach wejścia są słabymi drogami, ponieważ łatwe wejście kreuje dużą konkurencyjność i spory ruch – i wszyscy dzielą ten sam tort. Tam, gdzie jest duży ruch, tam nie ma ruchu. Innymi słowy, jeśli wejście w biznes jest tak łatwe, jak zapłacenie 200 dolarów za zostanie dystrybutorem, bariery wejścia nie istnieją i tę okazję powinno się ominąć. Jeśli Joe Blow, drzemiący za chińską restauracją Chana w uliczce z koszami na śmieci, może zacząć Twój biznes w ciągu kilku minut, nie jest to biznes, którym chcesz się zajmować! Świat jest zaśmiecony tak zwanymi biznesami, które nie mają żadnych barier wejścia. Z powodu braku barier są one mizerne, a ludzie, którzy je prowadzą, nie są bogaci. Dziesięć lat temu dużo szumu zrobiło „zarabianie milionów na eBay”, ale nie trwało to długo, ponieważ ta sposobność naruszała przykazanie wejścia. Jeśli możesz stworzyć biznes eBay w dziesięć minut, miliony innych mogą zrobić to samo, a miliony dolarów zarobią pierwsi użytkownicy eBay i jego założyciele. Oni poruszali się wtedy szybkim pasem i zabrali po drodze miliony autostopowiczów. Kilkorgu z nich się udało, miliony ludzi odniosły porażkę. Następnym hitem ostatnich kilku miesięcy były blogi. Blogerzy zarabiają tysiące! Prawda, ale w dzisiejszych czasach, bloger-multimilioner to raczej wyjątek, a nie reguła. Dlaczego? Ponieważ ta sposobność została „zjedzona” przez łatwość wejścia. Powstał spory ruch, konkurencja i nasycenie. Nasycenie tworzy hałas. Hałas powoduje spadek sprzedaży, a to oznacza zmniejszenie dochodu. Jeśli ktoś może założyć biznes w jeden dzień lub mniej i zajmować się tym samym, co Ty, prawdopodobnie złamałeś przykazanie wejścia i nadchodzą dla Ciebie trudne czasy. Marketing sieciowy lub wielopoziomowy (MLM) zawsze narusza przykazanie wejścia, chyba że sam jesteś właścicielem i tworzysz MLM. Jeśli jesteś w sali z dwoma tysiącami innych ludzi, którzy robią dokładnie to, co Ty, walczysz z trudnymi okolicznościami. Kto jest innowatorem, liderem oraz tym, który stoi na klifie, powodując rozstąpienie się fal Morza Czerwonego? Facet, który założył firmę MLM, podróżuje szybkim pasem. Ty? Przykro mi, ale jesteś tylko kolejnym żołnierzem w jego armii Fastlane, trybikiem w maszynie. Twórca MLM nie musi wspinać się na piramidę, ponieważ on ją zbudował! Możesz być budowniczym piramidy lub tym, który się na nią wspina. Możesz być owcą lub pasterzem.”

PRZYKAZANIE KONTROLI

„Zastanów się nad niebezpieczeństwem, związanym z jazdą autostopem. Wsiadasz do samochodu obcej osoby i pozwalasz jej prowadzić. Jazda autostopem po szybkim pasie jest niesamowitym ryzykiem, zwłaszcza kiedy bierzesz ze sobą rodzinę. Wielokrotnie widziałem przedsiębiorców, którzy popełniali ten błąd i dostawali nauczkę. Odrobina historii: moje forum wykorzystuje sieć reklamową Google, która płaci mi za kliknięcia na forum. Jest to układ autostopowy – Google jest kierowcą, a moje forum pasażerem. Jeden z wątków na moim forum dotyczył programu marketingowego e-booka. Wątek się rozwijał, w końcu ktoś napisał kawał o byłym graczu NBA, który jest bankrutem, i panowie z Google stwierdzili, że ta zawartość jest sprzeczna z ich polityką. Moje reklamy zostały usunięte, a wypłaty wstrzymane. Wyobraź sobie teraz, co by było, gdyby forum i dochód pochodzący z Google karmiły moją rodzinę. Wyobraź sobie sytuację, w której polegam na takim układzie. Wyobraź sobie, że zarabiałem na tych reklamach 15 000 dolarów miesięcznie i nagle, w wyniku jednego ruchu, wszystko przepadło. Brak kontroli. Niemożność zabrania głosu. Niemoc. Osiem dni zajęło mi rozwiązanie problemu, ale cała ta sytuacja ukazała problem dotyczący jazdy autostopem na szybkim pasie. Nie byłem kierowcą, ale pasażerem. Przez osiem dni mój dochód z tego przedsięwzięcia wynosił zero. W każdym układzie kierowca/pasażer kierowca zarabia więcej niż autostopowicz oraz utrzymuje najważniejszy element strategii Fastlane – kontrolę. Nie wyobrażam sobie prowadzenia firmy, w której inna osoba ma możliwość w jednej chwili zniszczyć Twój strumień dochodu. Jeśli ktoś jest w stanie pstryknąć i zniszczyć Twój biznes, grasz w ruletkę ze swoim planem finansowym. Powierzanie kontroli kierowcy jest typowym problemem jazdy autostopem. Jeśli kierowca wjedzie w ścianę, zgadnij, kto ulegnie wypadkowi razem z nim? Ty. Problem z byciem autostopowiczem jest taki, że nigdy do końca nie znasz kierowcy. Być może jest on sprawiedliwy i postępuje etycznie, ale może też być skorumpowany i zły. W każdym razie jako autostopowicz oddajesz mu władzę. Władzę ma ten, kto ma kluczyki. Mimo to miliony ludzi podporządkowują się temu bez zastanowienia. Podpisują umowy franczyzowe, oddając kontrolę nad najważniejszymi decyzjami biznesowymi, łącznie z reklamą i tantiemami. Dołączają do sieci dystrybucji, w których inni dyktują strukturę ich wynagrodzenia. Lejek sprzedaży oferowanych przez nich produktów zarządzany jest centralnie. Mówi się im, co im wolno, a czego nie. Są przetrzymywani jako zakładnicy korporacyjnego patriarchy, pozbawieni świadomości, że nie są w rzeczywistości swoimi szefami. Jeśli nie możesz zmienić swojego produktu, czy jesteś szefem? Jeśli nie możesz zmienić ceny, czy jesteś szefem? Jeśli nie możesz wpłynąć na decyzje marketingowe, czy jesteś szefem?”

PRZYKAZANIE SKALI

„Moim ulubionym przykładem jest facet, który kupuje franczyzę popularnej sieci, sprzedającej kanapki i otwiera restaurację w swojej okolicy. Ten biznes narusza przykazanie skali, ponieważ zmienne – ilość sprzedanych sztuk i zysk na sztuce – są po prostu ograniczone. Ile kanapek ten facet może sprzedać w ciągu jednego dnia? Pięćdziesiąt? Sto? Ile godzin ma doba? Dwadzieścia cztery? Widzisz podobieństwo? Celem „liczby sprzedanych sztuk” jest osiągnięcie górnego limitu, przekraczającego 100. Co powiesz na 10 000? A może 100 000? Czy właściciel tego punktu z kanapkami może zrobić cokolwiek, aby w ciągu jednego dnia sprzedać więcej kanapek? W obecnych okolicznościach – nic. Ogranicza go skala – sprzedaż ma zasięg lokalny. Nigdy nie sprzeda kanapki facetowi mieszkającemu w Australii, nie wspominając nawet o sąsiednim mieście. Ograniczona skala sprawia, że na tej drodze mamy bolesne ograniczenie prędkości, tak jak na drogach Slowlane. Co gorsza, ostatni element równania również jest ograniczony: zysk na sztuce. Jaki jest maksymalny zysk na jednej kanapce albo napoju? Dwa dolary? Znów działamy z małymi liczbami. Te liczby nie zwiększają bogactwa – one je ograniczają. Zanim nabierzesz ochoty na polemikę, pozwól, że wyjaśnię: nie sugeruję, że właściciel lokalnej restauracji nie może stać się bogaty. Znam kilku właścicieli restauracji, którzy całkiem dobrze sobie radzą, z tym że działają w restauracjach kompletnie innej klasy, gdzie zasięg skali i rangi jest o wiele większy. Jeśli średni rachunek, który wystawiasz za obiad, wynosi 200 dolarów, a stałych klientów ściągasz z całego miasta, a nie tylko z sąsiedztwa, możesz działać na zupełnie inną skalę. Zysk na sztuce nie wynosi 2 dolary, a 40 dolarów na osobę, co po uwzględnieniu alkoholu daje 60 dolarów.”

PRZYKAZANIE CZASU

„Pamiętaj: posiadanie biznesu nie gwarantuje bogactwa ani wolnego czasu. Niektórzy właściciele firm wzięli ślub ze swoim biznesem, ponieważ ich firma narusza przykazanie czasu. Taki biznes staje się pracą i dożywotnim wyrokiem pozbawienia wolności. Oddanie firmie swojego serca i duszy jest całkowicie naturalne na początku, w okresie jej wzrostu i w fazie dojrzewania, ale nie jest to formuła, którą chciałbym realizować przez 40 lat. Praca jest wymianą czasu na dochód i takie same są niektóre firmy. Celem Fastlane jest oderwanie Twojego czasu od dochodu, nawet jeśli ten dochód nie jest liczony w milionach. Czy wolałbyś pracować dziesięć godzin w tygodniu i zarabiać 60 000 dolarów rocznie, czy 70 godzin za 40 000 dolarów? Ja wybrałbym to pierwsze za każdym razem. Udany biznes nie jest zabawą. Zwłaszcza ten, który narusza przykazanie czasu. Ludzie często zakładają firmy z błędną wizją tego, jak będzie wyglądało ich prowadzenie. Wielu prowadzają w błąd słowa guru i życiowych trenerów. Wierzą, że „bycie swoim szefem” i „robienie tego, co kochasz” to wystarczający ogień motywacyjny, aby odnieść sukces. Niestety, ci właściciele firm wjeżdżają na drogi, które mogą równie dobrze być ścieżkami wiodącymi przez pustynię.”

* powyższe fragmenty zostały zaczerpnięte z książki MJ DeMarco, „Fastlane Milionera”, wydawnictwa Gall

Moje przebudzenie

Moja przygoda z biznesem zaczęła się w 2010 rok, kiedy będąc na studiach postanowiłem realizować na potrzeby firm strony internetowe (przykazanie potrzeby). Pomyślałem, że skoro umiem to robić i lubię to robić należałoby zacząć na tym zarabiać. Po kilku miesiącach szybko jednak okazało się, że biznes nie jest tak różowy jak mi się wydawało, ponieważ co miesiąc zaczęły mi dokuczać koszty. Należało bowiem co miesiąc zapłacić ZUS w wysokości około 400 zł, rachunki za telefon i internet firmowy, ratkę za laptopa (na którym mogłem pokazywać Klientom realizacje) a także z każdej stworzonej strony należało odliczyć VAT, podatek dochodowy, hosting oraz wykupione licencje na zdjęcia. Oczywiście poza kosztami firmy należało opłacić akademik, jak również odłożyć trochę pieniędzy na życie. Z racji kosztów byłem zatem zmuszony realizować znacznie więcej stron niż jedna na miesiąc, a ponieważ w tamtym czasie nadal dziennie studiowałem mój czas na pozyskiwanie Klientów był ograniczony. Dodatkowo okazało się, że na rynku nie jestem jednak jedyny (brak przykazania wejścia) i pomimo tego, że byłem pewny zdobycia nowego zlecenia ktoś o większym doświadczeniu w biznesie przejął zlecenie realizacji strony od firmy, z którą rozmawiałem. Po pewnym czasie kiedy zacząłem regulować wszystko, tylko nie ZUS, otrzymałem pismo informujące, że ZUS postanowił sam sobie zabrać pod przymusem swoje pieniądze i wejść mi na konto (brak przykazania kontroli). Nie byłem w stanie w tym czasie kontrolować ilości podpisanych stron internetowych, które miałbym realizować. Wówczas kiedy środki na moim koncie zostały zamrożone, a zleceń ze stron było jak na lekarstwo postanowiłem zrobić to, co przykładny Polak z honorem i zacząłem… myśleć. Do głowy przyszedł mi pomysł, że zajmę się menadżerką zespołów, które zajmują się sportem elektronicznym (rywalizacja drużyn lub indywidualnych zawodników w grach wideo). Pożyczyłem wówczas kilka tysięcy na start i postanowiłem w to zainwestować. Problem jednak pojawił się wtedy, gdy okazało się iż większość firm informatycznych w Polsce przeznacza wszystkie swoich pieniędzy na inne cele marketingowe, niż esport (brak przykazania skali). Ponieważ kilka tysięcy, które wcześniej straciłem zostało przeze mnie bezpowrotnie zmarnowane zagryzłem zęby i obiecałem sobie, że oddam to co pożyczyłem, wyjdę na prostą i osiągnę sukces. Wtedy pojawiło się światełko w tunelu, jeden z moich Klientów zechciał abym pomógł mu w promowaniu jego strony w wyszukiwarce Google. Okazało się bowiem, że samo posiadanie strony internetowej nie jest usługą wystarczającą, a ważna jest również promocja usług Klienta poprzez stronę internetową a tym samym promocja samej strony internetowej (przykazanie potrzeby). Ponieważ mój akademik mieścił się blisko Biblioteki Politechniki Łódzkiej postanowiłem być tam częstym gościem aby poznać tajniki SEO/SEM. Brnąc dalej w temat pozycjonowania stron okazało się, że usługa ta zyskuje coraz większą popularność a dodatkowo spora ilość Klientów jest w stanie zapłacić za nią dobre pieniądze (przykazanie skali). Postanowiłem więc, poza sprzedażą stron i sklepów internetowych, sprzedawać też usługę pozycjonowania tych stron, co było strzałem w dziesiątkę. Początkowo mając około 20 fraz dzienne sprawdzenie ich pozycji w Google nie sprawiało mi to problemu, jednak z czasem ilość tych fraz i obsługiwanych przeze mnie stron szybko wzrastała, a mnie zaczynało brakować doby aby sczytywać ręcznie pozycje. Z pomocą wówczas przyszło wdrożenie przeze mnie skryptu internetowego, który sprawdzał pozycje poszczególnych fraz i spisywał je w comiesięczne raporty, a ja w tym czasie mogłem się wreszcie wyspać (przykazanie czasu). Aktualnie ze względu na moje wieloletnie doświadczenie jestem w stanie, w przeciwieństwie do konkurencji, zagwarantować Klientom, że ich pozycje pomimo zmian algorytmów zachodzących w Google nie będą spadały (przykazanie wejścia) a moje metody realizowania pozycjonowania są bezpieczne dla strony internetowej Klienta (przykazanie kontroli). Teraz na podstawie umów długoterminowych oraz zautomatyzowania procesu pozycjonowania pozycjonuję 563 frazy dla blisko 80 Klientów i nawet jeżeli 5 z Klientów spóźni się z płatnością, pozostałe 75 zrealizuje płatność w terminie (przykazanie kontroli).

Obecnie mam 27 lat i chociaż nie dobiłem jeszcze do miliona to wiem, że jestem na dobrej drodze.

5 thoughts on “FASTLANE – czyli jaki biznes prowadzę

  • Michał pisze:

    Cześć,

    Czy naprawdę w Polsce jest tak mało „obudzonych” osób? Codziennie spędzam kilka godzin na forum fastlane, pierwszy raz stwierdziłem, że poszukam czegoś w wersji Polskiej. Jestem miło zaskoczony, Marcin kawał dobrej roboty czytało się bardzo przyjemnie, merytorycznie również świetnie i co najważniejsze moja tematyka 🙂 Pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów na ścieżce wolności i niezależności od wszelkich materialnych powiązań. !

  • AnonimowyOptymista pisze:

    Pisałem tutaj w marcu, jakoś mi się Twój blog zgubił,
    ale całe szczęście właśnie go odnalazłem. Może i się z tym
    nie zgodzisz, ale wydaje mi się, że łamiesz przykazanie czasu i skali 🙂
    Dodatkowo mam wrażenie, że stanąłeś w miejscu, i przestajesz rozwijać
    swój biznes. Ja bym reinwestował kapitał zamiast go odkładać,
    jestem po prostu za szybkim i agresywnym rozwojem.
    Obecnie jestem na etapie zbierania funduszy na start, i dopełnianiem
    wiedzy. Fastlane to stanowczo za mało, polecam Ci zgłębić min. marketing,
    oraz jeszcze raz, obiektywnie przyjrzeć się swojemu biznesowi
    czy spełnia wszystkie przykazania i znaleźć źródła tego, że jest jak jest.
    Jeśli możesz takie informacje zdradzić, i nie jest to tajemnicą,
    to podaj mi proszę jak długi czas istnieje Twoja firma
    (ta teraźniejsza), i jak duże przynosi dochody.

    Pozdrawiam Serdecznie

    • Mustang pisze:

      prawdę mówiąc nie odkładam swojego kapitału 🙂 ja nadal go reinwestuję, obecnie jestem w trakcie tworzenia dwóch zaawansowanych platform handlowych 🙂 jeżeli chodzi o przykazanie czasu to dzięki zautomatyzowanemu procesowi realizowania usług mam czas dla siebie, jak również na tworzenie nowych usług, w tym właśnie na dwa nowe portale. Co do przykazania skali, realizowane przeze mnie usługi nie są sprzedawane wyłącznie przez moją firmę, ponieważ jesteśmy podwykonawcami kilku zewnętrznych firm, zarówno z Łodzi jak i Warszawy czy Poznania. Nie jest to budka z burgerami na rogu Politechniki i Wróblewskiego w Łodzi, a usługa sprzedawana w całym kraju 🙂 Pamiętaj, że usługi które realizuję to połączenie marketingu i fastlane, więc czego chcieć więcej? 🙂

    • Michał pisze:

      Hej,

      Pisałem tutaj w marcu, jakoś mi się Twój blog zgubił,
      ale całe szczęście właśnie go odnalazłem. Może i się z tym
      nie zgodzisz, ale wydaje mi się, że łamiesz przykazanie czasu i skali 🙂

      Jeśli chodzi o firmę informatyczną, zgadzam się w 100%, że łamię przykazanie czasu i skali.

      Dodatkowo mam wrażenie, że stanąłeś w miejscu, i przestajesz rozwijać
      swój biznes.

      Aktualnie nadal jestem na etapie wybierania branży, ale prawdopodobnie dziś zakończę zbieranie informacji, ponieważ chciałbym już zacząć działać pełną parą, odczuwam ogromną potrzebę.

      Ja bym reinwestował kapitał zamiast go odkładać,
      jestem po prostu za szybkim i agresywnym rozwojem.

      Nie chcę reinwestować pieniędzy w strukturę firmy, której nie zamierzam prowadzić w taki sposób, traktuje to jako etat, który pozwala mi pracować jednocześnie nad projektem, który mnie bardziej fascynuje.

      Obecnie jestem na etapie zbierania funduszy na start, i dopełnianiem
      wiedzy. Fastlane to stanowczo za mało, polecam Ci zgłębić min. marketing,
      oraz jeszcze raz, obiektywnie przyjrzeć się swojemu biznesowi
      czy spełnia wszystkie przykazania i znaleźć źródła tego, że jest jak jest.

      Zastanawiam się, czy te słowa są również do mnie skierowane, ale jeśli tak, oczywiście, jeśli nawiązujemy nadal do firmy obsługującej lokalnych mieszkańców, tak spojrzałem już na to obiektywnie dostatecznie dobrze.

      Jeśli możesz takie informacje zdradzić, i nie jest to tajemnicą,
      to podaj mi proszę jak długi czas istnieje Twoja firma
      (ta teraźniejsza), i jak duże przynosi dochody.

      Aktualnie firma istnieje rok, kończy mi się umowa z urzędem pracy (dotacja), więc od lipca nie muszę jej prowadzić, jeśli tak zdecyduję. Aktualnie przychody wynoszą od 3-4k/miesiąc, koszty 1k, więc jak widać jest to typowy etat owiany otoczką „własna firma”.

      Pozdrawiam Serdecznie

Skomentuj AnonimowyOptymista Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *